poniedziałek, 25 marca 2013

Samson + Chrystus + Tajemnica Paschalna


"Historia Samsona fascynowała mnie od dawna. W młodości byłem pełen podziwu dla niemalże niewyczerpanej siły, która tkwiła w tym człowieku, dla jego odwagi i poczucia wolności, z jakim podchodził do wszelkich zasad.
Samson od urodzenia był poświęcony Bogu. Jego siła pochodzi od Boga i służy uwolnieniu ludu Izraela spod panowania Filistynów. To Duch Pański jest siłą, która go popycha to tu, to tam. (...)

We wczesnym Kościele interpretowano pełną przygód historię Samsona w sposób teologiczny. W   Samsonie, którego życie przypomina przygody greckiego herosa Heraklesa, dopatrywano się wzoru Chrystusa. Tak jak narodzenie Jezusa zostało objawione Maryi, tak anioł objawił Manoachowi, że urodzi mu się syn. Ten syn będzie poświęcony Bogu. Jego zwycięstwo nad wrogami jest porównywane ze zwycięstwem Jezusa, który wrogów pokonuje słowami. Scena, w której Samson wyrywa wrota bramy miejskiej Gazy, staje się parabolą zmartwychwstania Jezusa, przez które kruszy On bramy śmierci. Samson jest związany i wydrwiony, tak jak Jezus. Jego śmierć, przez którą upadli jego wrogowie, staje się obrazem śmierci Jezusa na krzyżu, na którym Jezus uwalnia nas od naszych wrogów. (...)

W pozytywnym sensie wojownik oznacza tego, kto konfrontuje się ze swoim lękiem i bierze swój los we własne ręce. Prawdziwy wojownik walczy zawsze o życie. Nie walczy przeciwko komuś, lecz za ludzi, żeby mogli żyć w pokoju. Nie urzeczywistniając archetypu wojownika "nigdy nie będziemy zdolni do życia w pokoju i solidarności w sposób świadomy". Prawdziwy wojownik bierze odpowiedzialność za swoje życie. Dystansuje się do oczekiwań innych wobec siebie. Ale to prowadzi do konfliktów. Wiele osób unika konfliktów, ponieważ źle im się kojarzą. Jednak żeby się rozwijać, nie możemy schodzić z drogi konfliktom. W przeciwnym razie będziemy pełni złości i urazy. Złość będzie się wyładowywała w najmniej odpowiednim momencie. (...)

Samson nie jest wszechmocny. Istnieje takie miejsce, w które można go zranić. Po obcięciu włosów opuszcza go wszelka siła. (...) Każdy, kto podejmuje walkę życia, prędzej czy później odniesie w niej rany. (...) Wielu mężczyzn boi się tego, że zostaną odkryte ich czułe miejsca. Otaczają się swego rodzaju pancerzem. Albo kryją się za fasadą poprawności. Chodzi im przede wszystkim o to, żeby nie popełniać błędów.Ale wtedy stają się ubodzy. Nie podejmują żadnego ryzyka, przestają walczyć w dobrej sprawie z obawy przed tym, że mogą ponieść klęskę i wtedy cały świat na nich napadnie. Bronią się przed poświęceniem swojego życia dla sprawiedliwości i pokoju. Prawdziwy mężczyzna nie ukrywa i nie wypiera się swoich słabości. Z otwartymi ranami walczy dalej, nawet jeżeli jest atakowany przez opinię publiczną. (...) Święty Łukasz opisuje, jak Jezus był nawiedzony przez agonię na Górze Oliwnej.(...) Agonia jest walką na śmierć i życie, oznacza gotowość do zaangażowania się w coś nawet za cenę życia. Najwyraźniej z byciem mężczyzną wiąże się ryzyko śmierci jako konsekwencja zaangażowania się po stronie życia. Patrick Arnold, amerykański jezuita piszący o archetypie wojownika, uważa, że "mężczyzna musi się nauczyć żyć z agonią - chyba że zdecyduje się pozostać widzem i spędzić swoje życie jako obserwator, na tarasie, w fotelu bujanym przy szklance lemoniady w towarzystwie cnotliwych ciotek" . Ten, kto utożsami się z archetypem wojownika, musi się liczyć z tym, że zostanie zraniony i że doświadczy lęku. Ale stanie wobec życia wraz z konfliktami, jakie ono niesie ze sobą"

(A. Grün, Walczyć i kochać. Mężczyźni w poszukiwaniu własnej tożsamości, Częstochowa 2005).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz